środa, 1 października 2014

Nowa historia, nowe GP- Formuła E

Udało nam się wybrać na inauguracyjny wyścig nowej serii wyścigowej FIA- Formula E.
Wyścig odbywał się w Pekinie, na ulicach obiektu Centrum Olimpijskiego a o jego przebiegu napisano już dość. Chciałbym napisać więcej o samych emocjach i odczuciach, które towarzyszyły całemu wydarzeniu.

Na wstępie wspomnę o organizacji, nasza znajoma skomentowała ją jednym zdaniem, w sumie wszystko w Pekinie komentuje w ten sposób- "Fuck it! It`s China!". Standardowo- nikt nic nie wie, nic nie wolno, komentator nawija po chińsku, nie wiadomo kto prowadzi, kto zjeżdża i kto się rozbił. Właśnie! Ktoś się rozbił! Dobrze, że była powtórka na telebimie, bo dowiedziałbym się z internetu.

Niestety nie zdążyliśmy na wyścigi motocykli elektrycznych, których byłem bardzo ciekaw ale pozytywne emocje uderzyły do głowy już na wstępie, gdy zobaczyłem BMW i8 w roli samochodu bezpieczeństwa. Kolejny uśmiech na twarzy pojawił się wraz z Alanem Prostem doglądającym wszystkiego w bolidzie swego zespołu zaraz przed startem, później było już tylko lepiej. Flaga, start i wielkie zaskoczenie- szum opon, świst powietrza, żadnych ciarek na plecach, pulsowania serducha, nozdrzy pełnych zapachu przepalanych beczek paliwa...
Po prostu ładne meleksy, turlające się po torze? Nie, to nie możliwe! Przelecieć pół Świata, żeby zobaczyć coś takiego? Dramat!!! Ale hola, hola! To było okrążenie formujące!
Łał, napędzają się do 190-200 km/h, walczą w winklach, walczą bo wszyscy mają podobne napędy i możliwości. Piękna techniczna jazda, aż do ostatniego okrążenia, w zasadzie do ostatniego zakrętu ostatniego okrążenia- Nicolas Prost uderza w bolid Nicka Heidfelda, który podbity na tarkach roluje i rozbija się na barierach. Nicki wyczołguje się z bolidu i rzuca się biegiem w kierunku Prosta, przez myśl mi przeszło, że też bym chciał gościowi wypłacić czymś ciężkim w łeb po takiej sytuacji, jednak flagowi ich uspakajają... Cóż, trudno. Tymczasem wyścig wygrywa Lucas Di Grassi z Audi Sport ABT Team. Swoją drogą w serii Formula E startuje jeszcze jeden kierowca o nazwisku, które przewijało się w F1 w latach 80"- bratanek legendy- Bruno Senna. Ciekawi mnie to, czy Senna będzie w stanie dotrzymać kroku Prostowi i prowadzić z nim równą walkę na torze, tak jak to miało miejsce między jego wujem a dzisiejszym szefem zespołu "e.dams-Renault". Swoją drogą, widząc zagrywkę młodego Prosta wobec Heidfelda stanęła mi przed oczami zagrywka seniora Prosta wobec Ayrtona Senny w finałowym wyścigu sezonu 1989, gdzie Prost sięgnął po puchar rozbijając oba auta na sześć okrążeń przed końcem.

Są też plusy tej kraksy- mam pamiątkowe fragmenty rozbitego bolidu ;)






















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz